Dział bibliografii:
|
Hasła osobowe (literatura polska) - Hasła osobowe (literatura polska) - K |
Rodzaj zapisu:
|
książka twórcy (podmiotowa) |
Hasło osobowe: | Kuziniewicz Dominik - szczegóły
|
Autor: | Kuziniewicz Dominik - szczegóły
|
Tytuł:
|
Wszystkiego po troszeczku. Gwarowe pogaduszki wileńskiego Wincuka. [Opow.]
|
Wydawnictwo: | Wilno: Znad Wilii
|
Rok wydania:
|
1993 |
Opis fizyczny książki:
|
160 s. |
Adnotacje:
|
Danuta Czymbor: Kochanińkie, posłuchajcie... - Aloyzy A. Zdaniukiewicz: Nowy Wincuk i nowe gawędy wileńskie. - Zamiast wstępu. Narodzić i to lękaj sia. Jakby tu kopiejka zarobić? Miłosne niepokoje... Zmainy zmianami - ale tołk musi być. Żeb tylko z pantałyku nie zbić sia. I w co by tu wzuć sia. Radość gwałtowna chwyciła. Z pantałyku źbiwszy sia akuratnie. Biedy kanapowo-szafowo-trunowe. Jarmark jarmarkiem, a handlowania zostai sia. Czym by tu ochłodzić sia. Kupui, kupui i smaku nie czui. Kręci sia jak wawiórka w kole. Wiadomo, hłumowatemu trudnowacie. Bądź rozumny co tu robić. A zmiłujci sia z tymi opłatami. Umarlakom pokłon też oddaj. Kto wie, czy koniecznie tego chce sia. Zawsze pamiętaj kim jestesz. Święta święto - a głowa kręć. Dawaj sia we wszystkie strony jak pokutnik jaki. Wielkanicne przeżycia. Tak knykci do siebie i zachilają sia. Jakby tu z Papieżem spotkać sia. Nie kuś sia na darmowinka. Nie wiadomo jak lepiej. Jakwidząc konfuzja może spotkać. Cyganów nająć nie szkodziłab. Smagurować też trzeba wiedzieć co. Bez paszportu i nie pojesz, kochanińki. Zimowo-wiosenna przesilenia. Wszystkie łosie mają w nosie... Złotka ty moja rodzonińka. Gdzie by tu piwka posiorbać? Sami siebie dobiim. Porządeczku jak nie było, tak i nie ma. Sam nie wiesz, podpowiadanka potrzebui sia. Jak uda sia posłać, tak i wyśpi sia. Na znachorów czas nadeszed. I gdzie ta nasza grzeczność pouciekała. Żeb pamięć pamięcio zostałaby sia. Kołdyb sia sam, jak potrafisz. Kto tam o starych tradyćjach pamięta... Kto tu spotura jak lepiej? Ponoworoczne hanenburii. Dzień Domowej Aktywności. Niewinna taka bajeczka. Patrzaj, żeby oka nie schisnąć. Pustaszyska Bożenarodzenia. Czy zawsze praca popłaca... Pora cierpliwości nauczyć sia. I przyrównani nijakiej nie ma. Spalił sia składzik, to pal sia i chata. Ptaszuki też po swojemu gadajo. Nie miała baba biedy, to kupiła prosiaka. Ziółeczki kochanińkie. Z wielkiej radości, aż łamie kości. Od tych złodziejów to aż w dołku ciśni. Z dzieciukami wojować też nie tak już ledzińko. Matka i synowa. A srula choć gołego na podwórz puskaj. Jak Anielcia śmieci wyrzucała. A żeby przyprawić, to jeszcze smaczniej byłoby. Dzień Ojca. A za marcem kwiecień przychodzi... Chwytaj choć jak, aby więcej. Daj, daj, daj - nie odmawiaj, daj! Czym by tu posportować sia? |
Numer zapisu:
|
242468 (AZ) |
| recenzja: Marcinkiewicz Wanda: Wszystkiego po troszeczku. Vilniana. Znad Wilii 1993 nr 23 s. 6 | szczegóły |